czwartek, 18 kwietnia 2013

Emi

Zapomniałam zdać relacji z pobytu w szpitalu z Emilką. No tuż, wyszła nam nietolerancja na fruktozę. Stąd te dolegliwości żołądkowe. Emi musi być na dość restrykcyjnej diecie bez owoców, warzyw, cukrów. Na razie wczytuję się w temat bo niestety ze szpitala mam tylko ogólny zarys diety. W necie też za wiele informacji nie ma bo dolegliwość ta została stosunkowo niedawno odkryta. Są owoce i warzywa które można jeść, od czasu do czasu można zgrzeszyć więc jakoś damy radę. Choć nie ukrywam, że jest to dla nas dodatkowy problem.

środa, 17 kwietnia 2013

koniec lamp

Wczoraj Filipek miał ostatnią radioterapię. Ostatecznie okazało się, że miał 10 naświetlań a nie 15 jak pisałam wcześniej. Pomylili się w obliczeniach. To była maksymalna dawka jaką mógł przyjąć. Filipek wszystko zniósł dobrze. Na najbliższy poniedziałek musimy znowu zameldować się w szpitalu na następny cykl chemii. Gdzieś za miesiąc obrazowanie a póki co wierzę z całego serca, że nasz "dziad" został poskromiony. Bo czyż tak wygląda tak ciężko chore dziecko?: a tu Filipek ze znaną tenisistką Petrą Kvitową która w zeszłym tygodniu odwiedziła nasz oddział onkologiczny:

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

wieści

Przepraszam wszystkich za moje milczenie ale miałam problemy zdrowotne. Już przed świętami dopadł mnie tak potworny ból w plecach, że nie potrafiłam normalnie funkcjonować. Leżałam plackiem. Mąż wziął urlop aby iść z Filipkiem do szpitala, bo od zeszłego wtorku planowo rozpoczął naświetlania. Ja zostałam sama z resztą dzieci. Już jest lepiej choć do ideału daleko. Filipek ma się dobrze. Póki co, nic złego się nie dzieje. Ma apetyt, całkiem ładnie je i troszkę przybrał na wadze. Ja dla odmiany jutro idę z Emilką do szpitala na diagnostykę. Nie pisałam ale od dłuższego czasu Emi skarży się na ból brzucha, mieliśmy też kilka incydentów z wymiotami. To już trwa gdzieś od jesieni. Najpierw były to sporadyczne incydenty ale z czasem ból brzucha zaczął pojawiać się coraz częściej. Po drugim lub trzecim razie od razu poszłam z nią do gastrologa bo pediatra rozłożył ręce. Robiliśmy badania w kierunku pasożytów, Helicobacter pylori i jeszcze parę innych ale wszystkie wyszły dobrze. Lekarka dała nam skierowanie na oddział aby ją gruntownie przebadać. Emi jest troszkę alergiczna choć do tej pory nie doszliśmy na co jest uczulona. Od małego mamy pojawiające się problemy skórne ale testy nic nie wykazały. Może mieć jakąś nietolerancje na przykład laktozy. Jest też podejrzenie, że ma to podłoże psychiczne. Tak wiec ja kiedyś dostanę do głowy i wyląduję w zakładzie psychiatrycznym. Mąż z Filipkiem w szpitalu, jutro ja idę z Emi a biedny Adaś zostanie z dziadkami a on co raz gorzej też to wszystko znosi. Ech. No ale muszę ją przebadać bo takie latanie do laboratorium raz na tydzień nic nie daje a brzuch jak bolał tak boli. Nabiał ograniczyliśmy do minimum. Nie je nic niezdrowego. Żadnych fast-food'ów. Koncepcje mi się skończyły. Skłamałabym pisząc, że się nie denerwuje. Do tego jeszcze te moje przeklęte plecy, nie wiem jak ja tam wysiedzę jak nie umiem siedzieć. Nie mam czasu zakręcić się koło siebie. Lekarka kazała mi zapisać się na fitness, rozbawiła mnie. Tak więc proszę wszystkich o zaciśnięcie kciuków aby wszystkie badania wyszły dobrze. Psycholog też ma się tam koło niej zakręcić. Żeby było ciekawiej tym razem odwiedzimy szpital w Zabrzu. Przyszła odpowiedź z Greifswald. Musiałam dosłać im jeszcze dodatkowe informacje. W tym tygodniu lub najdalej w następnym powinni ostatecznie się określić. W Tubingen nadal każą czekać. Nie wiem czemu to tak cholernie długo trwa.