piątek, 22 czerwca 2012

kolejna chemia

Ostatnio jakoś nie miałam głowy do pisania. Za dużo złych wiadomości. Filipek po poprzedniej chemii utrzymał się w domu całe 6 tyg. Mieliśmy niewielkie spadki morfologii ale nie było tragedii. Teraz od poniedziałku jesteśmy w szpitalu i realizujemy VII cykl chemii. Myślałam że może jakimś cudem oszczędzą nam tego ale jednak nie. Rozmawiałam z naszym lekarzem prowadzącym o ostatnim wyniku rezonansu. Tłumaczył mi, że sam rezonans wyszedł czysto ale po podaniu kontrastu coś im się tam oświeciło. Według nich to faktycznie jakiś tam błąd, że nałożyło się na siebie kilka obrazów i dało to taki efekt ale aby mieć pewność iż na pewno jest wszystko dobrze, to po następnym cyklu mamy mieć kontrolny rezonans. Czyli tak do końca nie mogę odetchnąć póki co. Za nami rok leczenia. Jak sobie przypomnę nasze początki na onkologii, to jak Filipek się zachowywał nieufnie do całego personelu, jak non-stop płakał. Dziś przybija wszystkim "piątki", jak tylko ma możliwość i nie jest do niczego podłączony, to biega jak szalony po korytarzu. Dziś nawet w przypływie uczuć sam od siebie przytulił się do naszej Pani Ordynator. A Filipek? Ma się całkiem dobrze. W poniedziałek byliśmy na festynie zorganizowanym przez naszą Fundacje. Ja z Filipkiem jechałam ze szpitala a mąż z resztą dzieci dojechał do nas. Atrakcji było sporo. Wszyscy doskonale się bawili. Filipek wyskakał się za wszystkie czasy.