środa, 23 kwietnia 2014

5 m-cy bez ciebie mój Tygrysku

Nowa strona 1

To już 5-ty miesiąc jak odszedł Filipek.

5 miesiąc jak nie mogę przytulić mojego królewicza.

5 miesiąc jak nie czuję jego ciepła...

Czas gna do przodu ale nie leczy ran.

Tęsknota z dnia na dzień co raz większa.

 

Rzadko piszę ale czytam wasze komentarze i naprawdę to dużo dla mnie znaczy że jesteście, że pamiętacie. Musiałam zmienić z powrotem kolor bloga bo ta czerń była dla mnie nie do zniesienia. Co nie znaczy, że skończyła się moja żałoba.

Chcę teraz odpowiedzieć na pewien komentarz z poprzedniego postu:

Tak naprawdę nikt, choćby nie wiem jak się starał nie jest w stanie zrozumieć rodzica po stracie dziecka. Nikt, kto nie przeżył tego sam. Znam to z autopsji. Tyle dzieci odeszło jak leczył się Filipek. Z niektórymi bardziej się zżyłam z innymi mniej ale każde odejście bardzo przeżywałam. I też myślałam, kurcze tyle czasu minęło, mogliby już (rodzice) wrócić do normalności, mają przecież jeszcze inne dzieci ... itp

Tak naprawdę dzieci można mieć nie wiadomo ile ale żadne z nich nie zastąpi tego jednego. Ja wiem, że mam Emilkę i Adasia. Mam męża. Kocham ich wszystkich bardzo ale nie zastąpią mi oni Filipka. Nie umiem się pozbierać. Są lepsze i gorsze dni. To taka sinusoida. Kiedy już myślę, że się pozbierałam i jakoś poukładałam sobie wszystko w głowie, nadchodzi dzień w którym rozpadam się na drobne kawałki. Nie sposób tego opisać.

Tak cholernie tęsknię za moim synkiem. Dla mnie był jedyny i niepowtarzalny.

I nigdy nie pogodzę się z jego stratą. Tak dzielnie walczył, był taki silny.

Wróciłam do pracy, jeździmy z mężem na terapię ale tak naprawdę to nie wiele pomaga. Ból jest i będzie. Mam tylko nadzieję, że kiedyś nauczę się z nim żyć.

Staram się jakoś funkcjonować w miarę normalnie, właśnie dla dzieci. Nie uciekam od niech. Nie płaczę 24/h.

Ale to wszystko nie jest takie proste. Sam powrót do normalnego życia jest ciężki. Przez 2,5 roku człowiek żył na walizkach od szpitala do szpitala, od morfologii do morfologii. Torba non-stop w pogotowiu. Zresztą do tej pory do końca jej nie rozpakowałam.

Z tym, z czym mam problem to ubranka po Filipku. Adaś jest w takim wieku, że mógłby niektóre odziedziczyć a ja po prostu nie potrafię. Filip ma nadal zapełnioną swoją część szafy i choć niektóre rzeczy Adaś nosi po Filipku, te które odziedziczył wcześniej, to tych ostatnich nie umiem mu założyć. Nie potrafię. Z tym nie umiem sobie dać rady. Czasem otwieram jego szafkę i dosłownie wącham wszystko. I wtedy jak nikt nie widzi, pozwalam sobie na płacz. W koszu na brudną bieliznę nadal leży niewyprana pościel w której leżał odchodząc. W lodówce, resztki leków. Na lodówce rozpiska leków. W łazience, szczoteczka do zębów. To są takie moje paranoje. Czy to źle? Może część z was mnie skrytykuje ale ja nie potrafię go wykreślić z życia. Ja mam nadal troje dzieci, z tym że jedno jest aniołem.

 

 

 

niedziela, 20 kwietnia 2014

życzenia

Nowa strona 1

Niech Zmartwychwstanie Pańskie, 
napełni nas spokojem i wiarą, 
da siłę w pokonywaniu trudności i 
napełni nas cierpliwością oraz 
pozwoli patrzeć w przyszłość z ufnością na lepsze jutro.