sobota, 24 marca 2012

codzienność

Troszkę nie pisałam ale chce wszystkich uspokoić, że u nas wszystko w porządku. Adaś doszedł do siebie i było się bez szpitala. U Filipka nic poważniejszego się nie wykluło. Wyniki też cały czas mamy dobre. Wczoraj robiłam mu kontrolną morfologię, leukocyty 4,4 tys., hemoglobina 11,1, płytki po prostu cudowne 355 tyś. Jak dla mnie bomba. Jestem prze szczęśliwa, że udaje nam się cały ten czas kilku tygodni przerwy między chemiami, utrzymać się w domu. Teraz idziemy do szpitala 4 kwietnia. Trochę mi smutno, że święta Filipek spędzi w szpitalu no ale co począć. Nie będę kombinować, przesuwać terminu. Najważniejsze jest zdrowie a święta mam nadzieję, że jeszcze nie jedne przed nami. Poza tym muszę się pochwalić, że udało mi się wrócić do pracy. Filipek dobrze się czuję a mnie to też dobrze zrobi.

wtorek, 13 marca 2012

z jednym lepiej z drugim gorzej

Adaś ma się lepiej. Zastrzyki ma przedłużone do środy ale jak będzie dobrze to może potem będzie zamiana na doustny antybiotyk. Na nieszczęście Filip zaczął mi paskudnie kaszleć. Byłam z nim u lekarza. Osłuchowo wszystko w porządku. Ten kaszel mam taki suchy. Ma takie ataki że jak zacznie to nie umie przestać. Jutro robię mu morfologię. Teraz jest najgorszy okres.Zaczyna działać ostatnia chemia, czyli wszystkie spadki morfologii przed nami. Jeżeli na to nałoży się infekcja, to jest to mieszanka piorunująca. Cienko to wszystko widzę a planuję na dniach wrócić do pracy po kilku miesiącach nieobecności.

sobota, 10 marca 2012

w domu

Jesteśmy cały czas w domu. Morfologia powoli dźwiga nam się do góry ale chyba jeszcze nie zadziałała na nią ostatnia chemia, więc wszystko przed nami. Za to mam problem z Adasiem. Znowu jest chory i to znowu oskrzela. Byliśmy dziś na kontroli. Nie ma poprawy. Lekarka była dzisiaj o włos od wypisania nam skierowania do szpitala. Pode mną nogi się ugięły. Jak mus to mus, zdrowie dzieci jest najważniejsze ale mam już dość tego typu placówek. Póki co dostał zastrzyki, do tego cały czas się inhalujemy, dziś była pielęgniarka i postawiła mu bańki. W poniedziałek kontrola. Oby nam się udało wyjść na prostą. A to Adaś dzielnie się inhalujący:

piątek, 2 marca 2012

wróciliśmy do domu

W środę wypuścili nas do domu. Filipek nie miał rewelacyjnych wyników, nadal mieliśmy problem z jedzeniem i piciem ale pani ordynator dała nam szanse z nadzieją, że w domu Filipek dojdzie do normy. W ogóle pomimo podawania od czwartku Neupogenu, bo mieliśmy tylko 1,1 leukocytów, w niedziele mieliśmy ich 0,7. W poniedziałek mu się podniosły na 1,5 a i tak wpakowali nas na reżim, na którym byliśmy "aż" 1 dzień. W dniu wypisu nadal leukocyty mocno obniżone, bo tylko 2,4. Dziś po ponad tygodniu podawania leku, mamy ich nadal tylko 3,8. Nigdy tak nie było. Zawsze po Neupogenie Filipek fajnie się odbijał. Leukocyty wzrastały do ponad 10, po góra trzech dawkach Neupogenu. Trzeba mieć na uwadze, że to jest sztuczne pobudzanie szpiku do wytwarzania białych krwinek. Jak się odstawi lek, one spadną. Nam już nie mają z czego spadać na obecną chwilę. Jeszcze jutro mamy podać lek i odstawić. Następna kontrola morfologii w czwartek ale chyba zrobię wcześniej dla świętego spokoju. Co do drżenia rączek to chyba faktycznie było to z niedoboru minerałów bo ustąpiło. Teraz najlepsze... Następną chemię mamy wyznaczoną na 4 kwietnia, czyli już wiem że Wielkanoc spędzę w szpitalu, no ale trudno nie w tym rzecz. Chodzi o to, że następna wizyta w szpitalu za 6 tyg od rozpoczęcia ostatniej chemii a zawsze jeździliśmy co 4. okazało się, że lekarz się pomylił. Mamy cykle naprzemienne tzn. po chemii pięciodniowej mamy jednodniową i między tą jednodniową a pięciodniową powinniśmy mieć 6 tyg. przerwy a nie 4, tak jak do tej pory. Nieźle no nie? Komentarz do tego był taki, że na leczeniu to się nie odbiło, miał i tu cytuję: po prostu mniej czasu by się odbić z wynikami po poprzedniej chemii Tak po prostu. A ja się dziwię, że moje dziecko ma biegunki. Ręce mi opadły. Przy okazji zapytałam się kiedy planują nam zrobić kontrolny rezonans. Niestety dopiero w okolicach maja.