piątek, 26 października 2012

spadek

W poniedziałek wyszliśmy ze szpitala z leukocytami 1,7 tys. W środę było już ich 1,4 tyś. i oczywiście zaczęliśmy brać Neupogen. W piątek mieliśmy już 0,77 tyś i perspektywę powrotu na oddział ale nam się upiekło bo Filipek dobrze się czuł a na oddziale był tłok. Musieliśmy tylko w sobotę podjechać do szpitala aby zrobić morfologię bo w tym chorym kraju można zapomnieć aby przez weekend zrobić gdzieś badania choćby prywatnie. Na całe szczęście wyniki podskoczyły i choćby na zamówienie leukocytów mieliśmy 1,5 tyś. W poniedziałek już nie mieliśmy tyle szczęścia bo dla odmiany spadły nam płytki krwi, mieliśmy ich "aż" 6 tyś. Na to nie ma lekarstwa i w trybie pilnym jechaliśmy do szpitala na przetoczenie. Gdyby płytki były wcześnie podane to na drugi dzień bylibyśmy już w domu ale niestety Filipek dostał je dopiero o 23-ej.Tak więc do domu wróciliśmy wczoraj. Filipkowi humor dopisywał, nie miał żadnych kroplówek to był wolny jak ptak. Niestety już w poniedziałek wracamy planowo do szpitala. Przed nami usunięcie porta + kolejna chemia. Proszę o mocno zaciśnięte kciuki. Boję się.

czwartek, 18 października 2012

Już po kolejnej chemii...

Jesteśmy już w domu po kolejnej chemii tym razem po mimo mojego strachu, obyło się bez skutków ubocznych. Filipek przeszedł przez nią gładko bez biegunek, gorączek, wymiotów i innych niepowołanych incydentów. Humor mu dopisywał praktycznie cały czas. Zanotowaliśmy jedynie spadek apetytu ale to normalne. Jedynie w dniu planowanego wypisu (w sobotę) okazało się, że hemoglobina spadła nam na 7,9 i Filipek musiał być przetoczony. Dlatego w domu byliśmy "dopiero" w poniedziałek. Dziś jesteśmy po kontrolnej morfologii i tu mamy niepomyślne wieści, bo leukocyty spadły nam na 1,4 ( w dniu wypisu mieliśmy 1,7 tyś).Jesteśmy po pierwszej dawce Neupogenu (lek na wzrost leukocytów)w piątek mamy zrobić kontrolę morfologii. Tu się trochę boję, bo ten lek już nie działa na Filipka tak jak na początku leczenia. No ale nie ma innego sposobu. Mam nadzieję, że się odbijemy. Jak spadną nam wyniki poniżej 1 tyś., to będziemy musieli wracać na oddział. Mamy też inną niedobrą wiadomość. Zepsuł nam się port (centralne wkłucie przez które Filipek miał podawaną chemię). Jest to dla nas zła wiadomość, bo Filipek musiał mieć podawane leki przez założony wenflon. Całe szczęście, że nie szczelały mu żyły i w sumie przez całą chemię miał jeden. Dopiero w przed ostatni dzień miał przełożony "motylek" do drugiej rączki. 29 października wracamy planowo do szpitala, 30-tego mamy mieć usuwany port i raczej na pewno od razu nie założą nam drugiego. Czeka Filipka operacja/zabieg, niby prosty ale pod narkozą i się denerwuję.

poniedziałek, 1 października 2012

Powrót do domu

Nowa strona 1

Od czwartku jesteśmy w domu. Wyników nie mieliśmy powalających ale Filipek zaczął powoli dźwigać się z neutropenii. Apetyt również powoli zaczął mu wracać.

Spędziliśmy w szpitalu prawie 3 tygodnie. Filipek wszedł na oddział jako radosny mały człowieczek, skory do zabawy. Wyszedł na maxa osłabiony, schudł ponad 1,5 kg, prawie bez włosów. Humor niby mu dopisuje, po domu biega jak zawsze ale to iż nie to samo.

Przed wczoraj chciał iść ze mną na dwór. Poszłam z nim się przejść. Na placu zabaw bawiły się dzieci ale on był zbyt słaby by w ogóle chcieć się bawić.

Płakać mi się chce jak na niego patrzę.

Przyszła odpowiedź na konsultacje z Warszawy. Mają podtrzymać nam rozpoczęte leczenie, po czwartym kursie chemii kontrola MR.

Na oddział wracamy 8 października. I znowu ta sama chemia. Boję się jej.