poniedziałek, 24 czerwca 2013

Jest lepiej...

Filipek ma się lepiej. Zaczął w końcu jeść. Odstawili mu worki żywieniowe. Zmienili mu leki i od razu nastąpiła poprawa. Przestał też gorączkować. W szpitalu na pewno zostaniemy przynajmniej do piątku. Nie wiem jeszcze co z chemią ale raczej nam ją przesuną. Mam nadzieję, że uda nam się na weekend wyjść do domu.

sobota, 22 czerwca 2013

Znowu szpital...

Nowa strona 1

W piątek rano robiliśmy kontrolnie morfologię. Leukocyty 1,6, płytki 130, hemoglobina ponad 10. Jedynie leukocyty zgubiły się gdzieś nam po drodze i  zalecono nam Neupogen na ich wzrost. W poniedziałek mieliśmy robić kontrolę. Filipek miał dobry humor, bawił się jak zwykle, apetyt też dopisywał. Ze spokojem jechaliśmy w poniedziałek do laboratorium. Niestety pomyliliśmy się. Leukocyty poleciały na 0,6, płytki ze 130 spadły na 17. No nic trzeba było nam się pakować i jechać do szpitala. No a tam jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki praktycznie jak tylko przekroczyliśmy próg oddziału zaczęło się dziać. Najpierw wyskoczyła gorączka która była oporna do zbicia. Filipek zaczął skarżyć się na brzuszek i ból w przełyku. We wtorek rano pojawiły się problemy z apetytem a od popołudnia wszelkiemu jedzeniu Filip powiedział kategorycznie NIE. I tak nie je do dziś. Cały czas gorączkuje, cały czas pokazuje, że boli go przełyk i brzuszek. Do tego od czwartku mamy brzydki kaszel. Gardło jest czerwone ale nie tragiczne. Najprawdopodobniej zaatakowały go grzybki które po podaniu środka przeciwgrzybicznego nie popuszczają. Od wczoraj mamy żywienie pozajelitowe, jesteśmy obstawieni lekami z każdej strony a poprawy brak. Dziś wysłali nas na zdjęcie RTG klatki piersiowej ale wyników jeszcze nie znam.

Biedne to moje dziecko. On już nie ma z czego chudnąć, toż to już skóra i kości. Przeraża mnie.

Na czwartek mamy zaplanowaną chemię ale coś to cienko widzę.

piątek, 7 czerwca 2013

Hura, hura...

W końcu jakieś lepsze wieści. Rezonans wykazał minimalną regresję jednego guza a w drugim stabilizację. Loża po zabiegowa nadal czysta. Szału nie ma ale w naszym przypadku to bardzo dobra wiadomość. Czuję się jakby tona kamieni spadła mi z serca. Kontynuujemy leczenie. Pierwszy dzień chemii za nami. Wczoraj również po kilku miesiącach oczekiwania, otrzymałam też w końcu odpowiedź z Niemiec, że mogą podjąć się leczenia Filipka. W ciągu kilku najbliższych dni ma się zebrać jakieś konsylium i konkretnie ustalić czy podejmą się operacji czy też zaproponują jakieś inne leczenie oraz obliczą koszta. Nie wiem czemu to aż tak długo trwało. Tyle straconego czasu. Zobaczymy co nam zaproponują. No ale jakiś mały kroczek do przodu jest zrobiony.

środa, 5 czerwca 2013

To już jutro...

No i przeleciał nam czas w domu. Jutro obrazowanie. Oczywiście nerwy już od kilku dni mnie zżerają ale dziś to już sięgnęły zenitu a jutrzejszego dnia to nawet nie sposób mi sobie wyobrazić. Nie wspominając o czasie oczekiwania na wyniki. To nasze być albo nie być. Masakra. Filipek ma się dobrze. Ładnie odbił się z wynikami po poprzedniej chemii. Humor mu dopisuje tylko noce mamy ostatnio niespokojne. Zachowuje się tak jakby non-stop jakieś koszmary mu się śniły. Prosimy o modlitwę i mocno zaciśnięte kciuki za Filipka ale i za mnie żebym na zawał nie zeszła.