poniedziałek, 23 czerwca 2014

7 m-cy...

Nowa strona 1

To już 7 m-cy jak Filipka nie ma z nami. Jak te czas gna do przodu i ucieka między palcami. Ciągle dźwięczy mi w uszach jego rozbrajający śmiech. Tak jakbym wczoraj go słyszała, przytulała... Czas nie leczy ran. Wręcz przeciwnie. Im dalej w las, tym ciemniej. Im więcej czasu upływa, tym silniejsza tęsknota. Życie toczy się dalej. Za parę dni koniec roku szkolnego. Emilka z Adasiem rozpoczną wakacje. Emi zakończy IV klasę świadectwem z czerwonym paskiem. Jestem z niej dumna. Jednak zawsze jest myśl, a gdzie w tym wszystkim Filipek? Miał teraz kończyć zerówkę aby od września pójść do szkoły. Bardzo chciał iść do szkoły. Jako pięciolatek się o to dopytywał.

Nie rozumiem tego świata. To wszystko miało być nie tak.

Jak idę na cmentarz, czytam nagrobki i widzę: zmarł mając lat 90, 80, 70. Zdarzają się i młodsi max 20 parę. Jest parę grobków niemowlaczków. I w tym wszystkim mój pięciolatek. Boże dlaczego???????!!!!!!!!!!!!!!!!

Muszę coś jeszcze napisać, co mnie męczy. Na początku jak rozpoznano chorobę u Filipka, wszyscy znajomi byli w szoku. Telefony, dopytywania się. Po jakimś czasie większość umilkła. Później jak zaczynało być bardzo źle również dużo ludzi się interesowało, doszli jeszcze ci obcy. Po mimo sytuacji, cieszyło mnie to zainteresowanie, bo czułam że los mojego dziecka nie jest im obojętny. Teraz cisza... I tak naprawdę człowiek został z tym sam. Ze starych znajomych nie wielu przeszło próbę. W ich miejsce pojawili się nowi i większość z nich jest ale masę ludzi którzy pisali do mnie, dzwonili, dopytywali się o Filipka po jego odejściu zwyczajnie zamilkła. Więc co, zakończyło się reality show?

Tydzień temu byliśmy na festynie z okazji Dnia Dziecka w naszym hospicjum. Było super. Dzieciaki zadowolone. Rodzice również. Spotkaliśmy się ze znajomymi. Impreza była udana. Mnie zresztą bardzo ciągnie do tego miejsca. Spędziliśmy tu troszkę czasu. Filipek tu odszedł.

52 komentarze:

  1. Agnieszko ludzie nie wiedza co powiedzuec. Gdy dziecko zyje jest nadzieja a gdy nie ... Kto nie doswiadczyl ten nigdy nie zrozumie I nie bedzie wiedzial jak sie zachowac. Pozdrawiam i bardzo wspolczuje . z Teksasu-mama 7 latka

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszko, to nie tak.
    Póki Filipek żył, każdy miał nadzieję, że mimo wszelkich przeciwności, będzie dobrze.
    Niestety, Pan postanowił inaczej.
    Nie każdy wie, jak się zachować, by Cię nie zranić, choć chyba bardziej już nie można.
    Nie ma dnia, bym o Was nie myślała, ale co ja, matka czwórki zdrowych dzieci mogę Tobie powiedzieć?
    Nie wiem, nie przeżyłam śmierci dziecka, nie mogę napisać, że Cię rozumiem, bo nie zrozumie tego absolutnie nikt, kto nie doświadczył tej traumy.
    Myślę, że Twoim znajomym jest jeszcze ciężej, nie wiedzą co powiedzieć.
    Wiem, że to trudne, ale psychika ludzka to bardzo skomplikowana struktura i czasami trudno zaakceptować pewne zachowania.
    Nie ma gorszej tragedii od utraty ukochanego Dziecka.
    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i pragnę Ci powiedzieć, że jesteście w moim sercu i pewnie wielu innych też.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Agnieszko ja tu zawsze jestem ale co najwazniejsze Filipek zostanie w moim sercu na zawsze.
    Bardzo waszej rodzinie wspolczuje,
    A ci przyjaciele co pozrywali kontakty po prostu niewiedza jak sie zachowac


    Filipku na zawsze w moim sercu
    (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Agnieszko,
    ludzie nie wiedzą co powiedzieć, jak się zachować w takich sytuacjach.
    Pamiętam jak zaginął mój brat. Póki nie okazało się po pół roku, że nie żyje ludzie i znajomi odzywali się, dopytywali. A później cisza.
    Niestety tak już jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę tak samo, że większość znajomych nie wie co powiedzieć, a przede wszystkim jak się zachować ... choć moja rada dla nich, jeśli to czytają, to po prostu bądźcie, wysłuchajcie, dajcie się wypłakać jeśli była by taka potrzeba. Pani Agnieszko, Filipek był i jest w naszych sercach. jego uśmiech i jego wola walki nie znikną nam z oczu.
    Filipku Kochany światełko do nieba dla Ciebie <3 (*)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak to fakt po prostu nie wiedzą jak się maja zachować,bo cóż powiedzieć jak pocieszyć ,jakie słowa dobrać ? Ja jestem cały czas z Wami myślami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem tutaj od bardzo bardzo dawna. Nigdy nie pisalam. Bylam zawsze myslami i w modlitwie. Teraz tez zagladam i czytam co u Ciebie slychac. Agnieszko nawet nie wiesz ilu jest takich ludzi jak ja. My nie zostawimy Was bo staliscie sie nasza historia. A ze mniej ludzi sie odzwywa spowodowane jest Twoja zaloba.Bo co Ci Agus powiedziec? ze bedzie lepiej? Pewnie tak, tylko jeszcze pewnie sporo wody ubyc musi. Trzymaj sie i pamietaj jestes bardzo wazna osoba dla wielu ludzi. Pozdrawiam Asia ze Szczecina

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zawsze czekam na wiadomosc od Pani ,az cos napisze....od poczatku prawie czytalam blog ...nie raz zalewamalm sie lzami,,mam dzieci w wieku Pani....rowniez Filipka........ma Pani racje,zawsze chyba tak jest ,ze na poczatku zainteresowanie jest duze,ludzie pisza itp,,dopytuja sie ,a pozniej jednak to wszystko milknie,,,cichnie....tak to jest....i zostajemy z tym sami:(:(:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, ja myślę, że tu wcale nie chodzi o show.
    Niektórzy nie wiedzą w jaki sposób mają się teraz do Waszej rodziny zwracać. Śmierć bliskiej osoby jest trudna, śmierć dziecka to jeszcze większy koszmar. Nigdy nie wiesz czy poruszać ten temat, wspominać, czy może właśnie zamilknąć, żeby nie rozdrapywać ran jeszcze głębiej.
    Trzymajcie się, myślami jestem przy Was!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również odkąd zaczęłam czytac tego bloga jestem z myślami z wasza rodzinną. I bardzo często zaglądam na bloga czy pani cos napisała :-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie od początku czytałam Pani bloga, raptem od zeszłych wakacji...ALe FIlipek, jego wola mnie ujęły. Teraz też o nim pamiętam i o Waszej rodzinie, ale często nie wiem, co napisać. Taka bezradność.Ale pamiętam

    OdpowiedzUsuń
  12. Każdy dzień przybliżaj nas do Nieba Bram i do spotkania z Filipkiem. A do tego czasu Aniołku miej w opiece swoją dzielną Mamusię. Kiedyś wszyscy się spotkamy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Droga Pani Agnieszko. Ja podobnie jak inne piszące komentarze osoby wciąż myślami jestem z Panią i Pani rodziną i nie mogę zrozumieć dlaczego...Nigdy się z tym nie pogodzę. Jednak uważam, że znajomi, czy dawni przyjaciele może sami są w tej Waszej tragedii bezradni. Ludzie czasami wycofują się i czekają na znak kiedy mogą znowu wrócić. Boją się urazić uczucia, nie wiedzą co powiedzieć, czy wolno im cieszyć się życiem, podczas gdy Was spotkał taki dramat. To trudne. Jeśli zależy Pani Agnieszko na kimś, czuje Pani, że rozmowa z tą osobą jest Pani potrzebna, trzeba spróbować dać znak, a sądzę, że znajomi wrócą.Pozdrawiam, ściskam i wciąż myślę. Ten MAŁY WIELKI CHŁOPCZYK jest z nami.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też jestem...jestem i będę.
    Pewnie łatwiej byłoby ot..tak po prostu przytulić, bo znaleźć odpowiednie słowa niezmiernie trudno.
    Przytulam więc..

    OdpowiedzUsuń
  15. I ja tu ciągle zaglądam z nadzieją na nowy wpis ,czytam , ale jak większośc cóż mogę napisac jedynie to , że jestem z Wami sercem , przytulam tak mocno jak to tylko możliwe całą Waszą rodzinę , proszę mi wierzyc , ze chciałabym byc blisko i tak po prostu przytulic i razem popłakac

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamusiu Filpkowa jeśli znajdziesz chwilę wolnego czasu przeczytaj koniecznie ksiązki : "Życie po życiu"Raymond A. Moody i "Umarli mówią do nas" Farnçois Brune.
    Nigdy nie trać wiary w spotkanie Filipka. On jest po drugiej stronie. Istnieje , Jego dusza jest nieśmiertelna. Musisz jakoś przetrwać swoje życie, czasem płakać, czasem się uśmiechać, nie ma wyjścia trzeba żyć. Nagroda będzie na koniec spotkanie z naszymi bliskimi którzy wcześniej musieli nas opuścić.
    Ludzie się od Was na pewni nie odsunęli, im po porostu brak słów na bezmiar Waszej tragedii , nie wiedzą jak mają się zachować. Nie potrafią, boją się,że wspominając Filipka będą Was jeszcze bardziej ranić. Może nawet wstydzą się swoich łez,a pewnie płakaliby z Tobą :( Wielu oddałoby na pewno niemal wszystko żeby Wasz Królewicz był tutaj z Wami. Bo tylko życie jest cenne tak naprawdę na tym świecie. Nic innego nie ma znaczenia i takiej wartości./ewa

    OdpowiedzUsuń
  17. PANI AGNIESZKO JA NIGDY NIE ZAPOMNĘ O TYGRYSKU I O WAS .WRACAM TU ZAWSZE I ZAWSZE PAMIETAM.WIEM ŻE TO DLA CIEBIE ŻADNE POCIESZENIE ALE JESTEM I MYŚLĘ O WAS.
    FILIPCIO TEZ JEST Z WAMI I KOCHA WAS.
    ZAWSZE BĘDĘ PAMIĘTAŁA O FILPIKU- MAŁY WIELKI CZŁOWIEK.
    asia

    OdpowiedzUsuń
  18. popieram większość przedmówców ,ludzie nie wiedza jak maja się zachować .Bo co maja powiedziec matce w żałobie??? nie ma słów które by Panią ,Was pocieszyły.
    My czytacze jesteśmy,pamiętamy i czytamy.Serce boli a do oczy łzy się cisną ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Agnieszka - nie zapomniałam o Filipku i nigdy nie zapomnę....
    Myślę o Was codziennie patrząc na mojego synka :( Nie umiem sobie nawet wyobrazić przez co przeszliście. Nie umiem wyobrazić sobie Twojej tęsknoty za Fifkiem....
    Ja zwyczajnie nie wiem co Ci napisać... Wiele razy chciałam napisać maila do Ciebie, ale nie mogłam znaleźć słów - nie chciałam rozdrapywać ran, nie wiedziałam czy mogę.
    Jestem jestem jestem i będę! Tylko.............. jak ja mogę Ci tym pomóc???????

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiele z nas rzadko tutaj pisze bo zwyczajnie nie wiemy jak się zachować , poznałam Was nie dawno ale jestem myślami przy Was cały czas . Czekam na wpisy od Pani , nie z ciekawości ale z pragnienia chociaż po części uczestniczenia w Waszym zyciu , bo my tutaj to już tak trochę jedna wielka Rodzina . A wszystko dzięki Filipkowi . Nie jestem w stanie wyobrazić sobie Pani bólu bo mam zdrowego uśmiechniętego chłopczyka koło siebie , mogę na niego spojrzeć , dotknąć . Jestem matką i chyba tylko jako matka mogę sobie wyobrazić jak wielka miłość była między Panią a Filipkiem .
    Chciałam tez pogratulować Pani córki :) świadectwo z czerwonym paskiem to jest coś , duma Mamusi . Pani Agnieszko niech Pani da nam jakieś wskazówki jak Pani pomóc , a pomożemy . Po to tu jesteśmy . Ala

    OdpowiedzUsuń
  21. Aga myślę, że większość z tych co dzwonili, doppytywali, modlili się, trzymali kciuki, dodawali sił jest z Wami nadal, nawet jak milczą.
    Być może trudno w to uwierzyć ale drugiej stronie też trudno, też nie zawsze wiadomo jak lepiej, czy pytać, czy po prostu cierpliwie czekać.

    My o Filipku pamietamy!
    A buziaczki dla Adaśka i Emilki wysyłamy - gratulacje bardzo dobrych wyników! Brava dla córy i dla Was.
    aniast

    OdpowiedzUsuń
  22. Ludzie zazwyczaj nie wiedza jak się zachować w takiej sytuacji, co powiedzieć. Nigdzie tego nie uczą niestety. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zgadzam się z każdym wcześniejszym komentarzem. Wielu z nas zagląda tutaj bo myśli o Was. Jeśli ma Pani siłę i czas proszę pisać jak najczyściej, myślę, że dla wielu osób jest to ważne, jak sobie radzicie i po prostu co tam u was słychać. Odpowiedzi na posty to też w pewnym sensie rozmowa i myślę, że w ten sposób będzie Pani czuła nasze wsparcie.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  24. "Żeby móc się spotkać trzeba się najpierw pożegnać. Czasami na długo, ale przecież nigdy na zawsze..."


    Kiedy tesknie zamykam powieki i jestes...


    Filipku czuwaj nad swoja rodzina
    Boze daj ukojenie tej biednej rodzinie.


    Boze ufam Tobie wierze w Ciebie
    Ale tu na ziemi nie zrozumie dlaczego zabierasz kwiaty ktore jeszcze nie rozkwitly

    Pani Agnieszko jestem i bede

    OdpowiedzUsuń
  25. Pani Agnieszko, bardzo przykro mi jest po ostatnim Pani wpisie, że Pani tak myśli, że ludzie tutaj obecni traktowali Pani tragedię jako "reality show". Nikt nigdy tak nie myślał , każdy starał się pomóc Pani jak tylko mógł i potrafił. Jedni finansowo . drudzy słowem , trzeci próbował zmotywować do dalszej walki, aby Pani próbowała wszelkich możliwych sposobów na ratowanie Filipka. Ile rzeczy udało się wspólnymi siłami zdziałać! Proszę pomyśleć, czy zrobiła by Pani to wszystko gdyby nie ten blog i nie Ci Ludzie co tutaj z Panią byli i wspierali. Myślę , że to w tym wszystkim jest najważniejsze i dzięki temu Pani spróbowała ratować synka różnymi sposobami i może teraz sobie powiedzieć że zrobiła wszystko. Proszę pamiętać , że każdy z nas też ma codzienne problemy w swoim życiu , jeden równie poważne jak Pani, drugi mniej. Proszę spróbować wyciągnąć rękę pierwsza , tak jak te osoby zrobiły to kilka miesięcy temu, były z Panią , a zobaczy Pani że jest inaczej niż Pani myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc nie miałam na myśli ludzi z bloga ale znajomych którzy po prostu się odsunęli. Fakt, na ich miejsce pojawili się nowi ale nic na to nie poradzę, że trochę to boli.

      Usuń
    2. Tu, zawsze znajdę wsparcie i pomocną dłoń. W to nie wątpię.

      Usuń
  26. Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie .... Niestety:'(

    OdpowiedzUsuń
  27. To z bezradności Agnieszko. Boją się zadzwonić, zapytać, co słychać, bo z jednej strony życie toczy się, a z drugiej strony Wy trwacie w bólu, co jest zrozumiałe. Jesty strach, by nie urazić, np. zapraszając na jakąś imprezę, czy nie palnąć głupstwa...jeśli na kimś Ci zależy to proponuję, byś mówiła otwarcie o swoich potrzebach i oczekiwaniach, bo nie zna ich nikt, kto nie przeszedł przez to, co Ty. To nie ze złej woli..

    OdpowiedzUsuń
  28. Agnieszko... tak chciałabym ulżyć Ci w bólu... Filipek jest w moich modlitwach... A ból... nigdy nie ustąpi, ale stępieje, przyzwyczaisz się do niego z czasem. Znajomi... nie oceniaj , po prostu czekają na sygnał od Ciebie, nie wiedzą jak się zachować, nie chcą Ciebie zranić, boją się że rozmowa o Filipku sprawia Ci ból. Też tak miałam po śmierci męża. Przytulam serdecznie. Ol-ka.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ci znajomi sie nie odsuneli od Pani oni po prostu dajapani czas.
    Czas zaloby czas placzu i nie wiedza kiedy do pani przyjsc, pogadac , zadzwonic.
    Ja sama nie wiem czy bym potrafila porozmawiac z pania w realu nie dlatego ze sie boje.
    Ale dlatego ze moglabym pania skrzywdzic ze moze moj usmiech bylby za szczery lub wcaleby go nie bylo ze moze za duzo pytalabym o Filipka , lub jego tematu unikala.

    Pani Agnieszko prosze zadzwonic do znajomych porozmawiac z nimi co pani czuje jak pani ciezko ze zalezy pani na nich.
    Oni napewno za pania tesknia ale sie boja...

    OdpowiedzUsuń
  30. Pani Agnieszko, przykro mi to pisać, ale nie podzielam tak entuzjastycznie opinii przedmówców. Niestety :( Egoistycznie napiszę o sobie, ale tylko po to, by spróbować wyrazić, że ja wiem o co Pani chodzi i rozumiem, bo sama przekonałam się (utrata "tylko" ciąży) że cierpienie, nie jest fajnym towarzyszem spotkań, wyjść, rozmów telefonicznych. Tutaj byli i są ludzie których interesował Filip, byli tutaj kiedy odchodził i pewnie jakaś część już zawsze będzie zaglądać. Skoro niejako przeszli z Wami ten czas to widać mają w sobie ten dar empatii i zdali egzamin z wrażliwości. Znajomi w "realu" poznani w szkole, w pracy znają nas innych i nie zawsze odpowiada im nasze nowe, smutne oblicze. Łatwo jest powiedzieć "będzie dobrze", "musicie walczyć, wierzyć" itp. Trudniej powiedzieć nie udało się, cierpisz, wiem, że zawsze będziesz cierpieć i taką Cię akceptuję. Moi znajomi (minęły trzy lata) nie wrócili. Skończyły się kilkunastoletnie przyjaźnie. Kiedy starałam się o dziecko znajome wspierały, że się uda, kiedy walczyłam już w ciąży przychodziło po 20 sms dziennie, zagrzewanie do boju jest łatwiejsze niż wspólne przeżywanie klęski. Najlepsza przyjaciółka na pierwszym spotkaniu po mojej stracie, powiedziała mi "tylko mi nie mów nic o TYM, ja nie chce o tym rozmawiać". Mnie było łatwiej bo jakże nieporównanie mniejsza to strata. Zostałam wykluczona ze spotkań z ciężarnymi znajomymi, z tymi które dzieci planują. Ja całą sobą swoją historią mimo, że już uśmiechnięta, przypominam, że jest zagrożenie, że nie zawsze jest różowo, że w życiu zdarzają się tragedie. A Ci którym urodziły się dzieci, uznali chyba, że nie chcą mnie ranić ich widokiem i zupełnie przestali się odzywać. Przez te trzy lata urodziło się wśród bliskich 4 dzieci, nikt nie chciał się spotkać, w trakcie spotkań z mojej inicjatywy nikt nie "pozwolił" mi wziąć dziecka na ręce. W tym sensie wiem co Pani czuje i nie znam na to recepty. Ja się z tym pogodziłam i z nikim się już nie spotykam, nie kontaktuję. Ale to nadal boli. Mało kto jest w stanie uwierzyć jak bardzo ludzie odsuwają się w takich momentach i jak bardzo to jest widoczne i odczuwalne. Pozdrawiam i życzę by relacje zawiązane w trudnym okresie choroby Filipa przetrwały jak najdłużej, bo one są pewnie znacznie bardziej wartościowe. Przesyłam uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo gorzki wpis,niestety prawdziwy:( Zycie weryfikuje nasze przyjaznie i te prawdziwe i te nie...Gdzies Agnieszka napisala,że zdaje sobie z tego sprawę,ale to boli i już. Rozumiem,że naszym bliskim jest ciężko,dla nich też jest to ogromna strata, tylko,że człowiek może na chwilę zamilknąć, ale później opamiętać się, wrócić...jak widać trudna to sztuka:( Agnieszko, życzę żeby wokół Ciebie byli ludzie,którzy potrafią słuchać...

      Usuń
  31. czas niestety nie leczy ran tylko tłumi ból

    OdpowiedzUsuń
  32. Szanowna Pani Agnieszko,
    cały czas nie potrafię pogodzić się, że umierają takie dzieciaczki. Jednak mogę tylko zapewnić Panią, że pamiętam o Waszej Rodzinie w modlitwach. Choć nigdy nie poznałam Was osobiście, to jednak czuję, że jesteście bardzo dobrymi ludźmi.
    Los nie powinien tak bardzo Was sprawdzać, a jednak.
    Mam jednak nadzieję, że kiedyś przyjdzie czas ukojenia. Życzę tego Pani, choć zdaję sobie sprawę, że to może być bardzo trudne.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  33. Każdy tak tutaj pisze, że się boją itd., ale ja mam odmienne zdanie. Moja mama zachorowała rok temu. Dusza towarzystwa, a przede wszystkim dobry człowiek, który wiele, bardzo wiele pomógł innym. Na samym początku ludzie pytali, ale tylko na początku. Teraz własna rodzina nie ma czasu... a mama żyje, czeka na kolejne leczenie, jest osobą tak sprawną, że nikt by nie przypuszczał, że jest tak chora. Wszyscy wiedzą, że to jest jednokierunkowa droga, wiedzą, że nie wiemy ile nam jest dane, i co? Ile możemy tłumaczyć strachem ludzi, którzy kiedyś byli? A wtedy się nie bali dopytywać?

    Ja tak uważam i rozumiem Pani rozżalenie. Moja mama bardzo cierpi, że wszyscy się odsunęli. Ale chorzy ludzie nie są już potrzebni, podobnie jak Ci cierpiący. Potrzebni są Ci roześmiani i pomocni. Na szczęście są wyjątki i życzę Pani spotkania takich ludzi.

    Ukojenia życz, o ile to możliwe.

    pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  34. niestety, po tym co Pani piszę faktycznie mozna miec odczucie ze skonczylo sie reality show, niestety ludzie tacy są, to boli, ale watpie czy to sie kiedys zmieni, mysle jednak ze na pewno zostala przy pani ta garstka tych prawdziwych, ktorzy sa i beda niezaleznie od sytuacji.
    dlatego mowi sie ze nie liczy sie ilosc dzwoniacych tylko jakosc.

    mam 2 synow, trzeci w drodze, nie wyobrazam sobie tego co Pani czuje, ani co Pani czuła jak odchodził Filipek, czytalam od poczatku i jestem pelna podziwu dla siły jaką Pani ma w sobie, nieznane sa wyroki Boże
    wszystkiego co najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  35. Agnieszko - Gratulacje dla Emilki i Adasia. Filipek pojdzie do zerowki ale tam u gory, do Aniołkowej zerowki.
    Co do ludzi to podejrzewam ze poprostu sie boja podejsc, porozmawiac i ze moga Was jakos skrzywdzic swoim zachowaniem, slowami. Pewni mysla ze i Wy nie chcecie sie z nimi spotykac, rozmawiac. Napewno mysla o Was o Waszej czworce tu na ziemi i Filipku.
    Ja pozno poznalam Wasza historie, czesto zagladam tu. Czesto mysle. Pewnie sama bym niewiedziala jak rozmawiac,jak dobierac słowa by nikogo nie zranic. To sa ciezkie chwile.

    OdpowiedzUsuń
  36. Pani Agnieszko, codziennie zaglądam na tego bloga, codziennie o Was myślę. Nie piszę codziennie, bo co ja mogę? Nawet mnie nie znacie. Historia Filipka poruszyła mnie ogromnie, ale nie piszę codziennie. Nie ze strachu, po prostu wiem, że żadne słowa nie oddadzą tego, co czuję i nie pomogą Wam w żaden sposób. To nie jest tak, że show się zakończył, tak jest, że jak coś się dzieje, to chcemy pomóc choćby ciepłym słowem. Teraz Filipka nie ma z nami, a ja wiem, że żadne słowa napisane przez anonimową osobę nie pomogą ukoić bólu po stracie dziecka. Zaglądam tutaj codziennie. Mam nadzieję, że pewnego dnia (nie wiem kiedy - za rok, dwa, dziesięć) zobaczę wpis mówiący o tym, że nauczyła się Pani żyć z tą stratą, że myślenie o Filipku przywołuje uśmiech, przyjemne wspomnienia a nie łzy.

    OdpowiedzUsuń
  37. Dzień dobry Pani Agnieszko. Wchodzę na blog Filipka prawie codziennie, wyczekuję kolejnych postów. Nigdy nie zapomnę o Filipku, pomimo tego, że już go nie ma :( zastanawiam się nad Pani słowami odnośnie braku zainteresowania, wydaje mi się, że ludzie nie chcą Pani dodatkowo stwarzać bólu dlatego się wycofali, ale tak jak ja nadal pamiętają i nadal Pani kibicują.... To co się stało to ogromna tragedia, Fifi był taki dzielny i tak bardzo walczył. Serce pęka. Proszę się trzymać o ile to możliwe i pamiętać, że my pamietamy i modlimy się o Filipka! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Jak Adas jest strasznie do Filipka podobny :)
    Pani Agnieszko strasznie Pani wspolczuje.
    Tak nie powinno byc nie powinno
    Tygrysku nasz kochany czuwaj nad najblizszymi.


    Tak strasznie Ciebie brak (*)

    OdpowiedzUsuń
  39. Agnieszko,wiem o czym piszesz bo u mnie jest tak samo.Nie ma tych ludzi,którzy byli medialni podczas choroby Oli.Mam wrażenie,że próbowali "pokazać siebie"jacy są dobrzy jak jest głośno o czymś lub o kimś.Ale wiesz co?Dasz radę.Przeżyłaś coś najgorszego,śmierć własnego dziecka.Ja też.Nigdy nie będzie tak jak kiedyś,a tacy "ludzie"nie są Ci do niczego potrzebni.Jesteś silna,każda z nas taka jest.Zapewne uśmiechasz się do ludzi,a w domu,jak nikt nie widzi płaczesz.Rozumiem Cię i życzę jeszcze więcej siły.To nie jest sprawiedliwe,co się stało.Dzieci nigdy nie powinny odchodzić przed rodzicami.Sensu nie znajdzie się w tym żadnego...Pozdrawiam,Ada.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ja tu co jakis czas zagladam choc po ran pierwszy pojawilam sie tuz przed odejsciem Filipka. Wiec sa tu i tacy, ktorzy nie uczestniczyli w walce ale wspieraja i czekaja z nadzieja na informacje, ze jest juz odrobine lzej... Asia S.

    OdpowiedzUsuń
  41. Agnieszko,pierwszy raz się wypowiadam,choć czytam od dawna.Nie wiem czy to co powiem w ogóle ma sens,ale jakoś jak nigdy czuję mocną potrzebę powiedzenia Ci,że ani los Filipka,ani Twoj nie jest obcy ludziom Tobie bliskim lub tym,którzy Filipka nie znali,ale po prostu towarzyszyli w Waszej dzielnej walce.I Ci ludzie są,proszę miej taką świadomość...Zaglądamy,łączymy się z Tobą w Twoim bólu,choć zdaję sobie sprawę,że tego bólu nic nie ukoi. Czasem tylko nie wiadomo co powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  42. Pamietam Filipku (*)

    OdpowiedzUsuń
  43. 8 miesiąc - pamiętam FILIPKU, ślę całusy do nieba aniołku przepiękny. M

    OdpowiedzUsuń
  44. Smutek pozegnan istnieje tylko po to aby cieszyc sie powitaniem


    Pamietam Filipku pamietam

    OdpowiedzUsuń
  45. Pamietam dzielny Rycerzu (*)
    :*

    Dzieli nas tylko czas a wiec do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Dla Ciebie moja pamiec Filipku... <3 Dla Rodzicow zyczenia sily... <3

    OdpowiedzUsuń