czwartek, 6 września 2012

rezonans, wyniki...

Wczoraj mieliśmy rezonans, który był dla nas totalnym zaskoczeniem. Przed wczoraj wieczorem postanowiłam zadzwonić na oddział, dowiedzieć się, kiedy nasz lekarz prowadzący ma dyżur, aby sobie z nim na spokojnie porozmawiać o terminie kontrolnego rezonansu. Zależało mi, aby odbył się jak najszybciej. Lekarka, która odebrała powiedziała: ale przecież wy macie być jutro na oddziale na rezonansie . Ja w szoku, bo nikt do mnie nie dzwonił, nie miałam żadnej informacji w tej sprawie. To tylko świadczy o tym, jaki mają tam porządek. No, ale najważniejsze, że badanie odbyło się bardzo szybko, czyli ordynatorce oświeciła się czerwona lampka w głowie. Dla mnie poniekąd lepiej, bo krócej się stresowałam. No, ale do sedna. Dziś dzwoniłam po wyniki. Nie jest dobrze, jest źle. W sumie nie wiem na ile, bo jak zwykle wyników nie mam przed nosem, tylko rozmawiałam z ordynatorką. Nowotwór się rozsiewa do komór. Te zmiany, które nam wyszły ostatnio urosły o kilka minimetrów a dodatkowo pojawiły się jakieś po przeciwległej stronie. Nie wiem jak duże, bo już nie dopytałam. Fakt jest taki, że nowotwór się rozsiewa do innych komór. Jutro idziemy do szpitala. Zaczynamy walkę od nowa. Jak teraz zaaplikują mu chemię to się dopiero nie pozbieramy. To jest ponad moje siły. Filipek jest teraz taki fajny, żywiołowy, ma taki apetyt jak nigdy dotąd, biega, skacze, mówi co raz lepiej. Taki przytulas się z nigo zrobił. Przychodzi, przytula się do mnie i mówi: moja mama ale zaraz dodaje: Adama i Emi też Ja się go pytam: a Filipek jest cały mamy? a on mi na a to: cały ale zaraz z przekorą się mnie pyta: a ja coś mam? Co u niego znaczy czy cały jest mój czy coś mu z siebie zostawię. I tak się przekomarzamy. Pamiętam początki naszego leczenia, jaki był słaby. I jak sobie teraz pomyślę, że będziemy przechodzić teraz wszystko od początku, to krew mnie zalewa. To dziecko nie miało czasu, aby się pozbierać. Muszę się pozbierać i wszystko na nowo poukładać sobie w głowie. Zakasać rękawy i rozpocząć walkę od nowa. Wszystko zniosę byle Filipek wyzdrowiał, byle były efekty tej walki. Może nadszedł czas, aby rozejrzeć się za jakimiś niekonwencjonalnymi metodami?

1 komentarz:

  1. Powiem szczerze - nie na takie wieści czekałam! Powodzenia Kochani - mam nadzieje że wszystko przebiega w miarę (możliwości spokojnie, Filipek nie cierpi... Myslę o Was codziennie i czekam na chwilę kiedy wreszcie wszystko bedzie dobrze! Jestem z Wami - odzywaj się:)

    OdpowiedzUsuń