wtorek, 10 kwietnia 2012

szpital

Od czwartku jesteśmy w szpitalu, na szczęście planowo. Tak jak pisałam wcześniej, zastały nas tu święta. No ale trudno. W sobotę w szpitalu podmienił mnie mąż i on przez święta był w szpitalu z Filipkiem a ja spędziłam ten czas z Adasiem i Emilką. Dziś wróciłam do Filipka. Chemię Filipek zniósł bardzo dobrze. Żadnych wymiotów, biegunek, gorączek. Apetyt się pogorszył ale najważniejsze, że coś tam jadł. Były momenty, że sam komunikował, że jest głodny. Wcześniej przy każdej chemii przechodziliśmy okresy całkowitego "niejedzenia" i "niepicia" tak więc teraz to jest super. Jest słabszy, to widać ale w granicach normy. Humor też mu dopisuje. Jedynie spadły mu próby wątrobowe i jedynie z tego powodu może przedłużyć nam się pobyt. Dostaje Hepatil, ma dołożone kroplówki. Jutro będzie miał robioną kontrole i zobaczymy. Za oknem wyjrzało słoneczko. Tak bym chciała aby w końcu było normalnie, abyśmy przestali żyć od szpitala do szpitala, aby Filipek mógł iść normalnie do przedszkola, do dzieci abym nie drżała o niego na każdym kroku. Dla niego szpital to drugi dom a dla mnie inny świat. Kiedy za każdym razem przekraczam próg oddziału mam uczucie, że wkraczam w inny wymiar.

3 komentarze:

  1. Aguś jak zawszew trzymam mocno kciuki za Was.
    Całusy dla Filipka od Nas wszystkich :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny wpis z którego powiało optymizmem !!!! :) jestem pewna, że jeszcze tylko troszeczkę i znów bedziecie żyć normalnie,a Filipek bedzie ZDROWY!!!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki,zebyscie wkrotce mogli wyjsc na normalny spacerek:) Buziaki- Nala

    OdpowiedzUsuń